Wspominałem ostatnio o mentoringu, o czerpaniu wody z wielu studni. Ten wpis będzie bardziej osobisty, jeszcze bardziej osobisty niż wszystkie poprzednie – podzielę się tym, kto dla mnie jest mentorem. Jest parę osób, które są dla mnie bardzo ważną inspiracją.
Największym moim mentorem jest Tomek Włodarek. Współpracowałem z nim przy transformacji w Allegro, teraz współpracuję z nim przy transformacji mBanku. Widzimy się w biurze, ale też od czasu do czasu widzimy się poza biurem 😉 Dla mnie bardzo wielkie znaczenie ma to, że możemy ze sobą porozmawiać, mogę Tomkowi opowiedzieć o tym jak ja osobiście się rozwijam, do czego chcę dążyć, kim chcę być w przyszłości i co do tego potrzebuję. Zderzyć Tomka doświadczenia z różnych organizacji i obserwacje na temat różnych osób i posłuchać jego obserwacji na temat mnie samego, na temat moich interakcji z różnymi osobami. Usłyszeć od Tomka feedback na temat mojej pracy jako coach, usłyszeć feedback na temat mojej pracy jako trener. To wszystko sprawia, że jestem znacznie znacznie lepszy w tym, co robię. Zwłaszcza jeśli ten feedback jest czasem dość dobitny.
Kolejną osobą, którą bym wymienił wśród moich mentorów, czy moich inspiracji jest Michal Vallo z Czech. Michal tutaj idealnie wypełnia moją sugestię o dywersyfikacji z poprzedniego artykułu. Michal jest zupełnie spoza polskiego świata agile, ma bardzo rozległe doświadczenia na rynku czeskim, które to doświadczenia są troszkę inne, ale to właśnie ta inność jest też fajnym polem do podyskutowania jak się sprawy mają w porównaniu między polskim a czeskim rynkiem scrummasterskim, konsultancko-trenerskim czy organizacją społeczności. W przypadku Michala ważne dla mnie jest też to, że jest on organizatorem konferencji Agilia (do udziału w której już wiele razy osobiście zachęcałem na agile247.pl). Ta perspektywa organizatora konferencji jest bardzo ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza, że ma on świetne motto, jest zainteresowany wyłącznie prawdziwymi historiami. Wiąże to się z tym, że, w przeciwieństwie do większości konferencji jakie znam, Michal naprawdę sprawdza historie, jakie są do niego zgłaszane w procesie Call-For-Papers. To może być bardzo nieprzyjemne dla osoby, która ma ochotę wystąpić, gdy się spotyka z jakąś taką formą sprawdzenia zgłoszenia. Ale opowiedziane przez Michala przypadki z tego procesu sprawdzania uczuliły mnie na marketing osobisty jako pewną formę przeciwieństwa prawdziwych historii. Istnieje w naszej branży szereg osób skupionych na tym, żeby być sprzedawcą własnej osoby, robić marketing, dobrze wypadać publicznie, ale niestety za tymi osobami nie stoi praktyka a tym samym gwarancji merytoryki. Z takich perspektyw mogę czerpać, inspirować się, oczywiście są pewne momenty, w których mogę się z tym nie zgadzać, ale na pewno to wszystko daje mi do myślenia na temat tego, jakie sam postawy związane z promowaniem swojej marki osobistej przyjmuję.
Idąc dalej tropem różnorodności inspiracji kolejną osobą, którą też chętnie wymienię w tym artykule, jest Paweł Brodziński. Z nim mam znacznie mniej okazji do kontaktu, co pewnie już powoduje że raczej nie mówiłbym tu o mentorze, ale każda z tych okazji jakie do tej pory miałem była dla mnie bardzo konkretna. Miałem okazję uczestniczyć w warsztacie o Kanbanie u Pawła, byłem na wielu jego wystąpieniach na konferencjach, po których były też okazje porozmawiać. Perspektywa Pawła jest zupełnie inna niż dwóch poprzednich dżentelmenów przeze mnie wymienionych, może nawet w niektórych obszarach jest lekki antagonizm, jeśli chodzi o to porównywanie Scruma do Kanbana. Ale to właśnie perspektywa kanbanowa jest dla mnie bardzo rozwijająca, perspektywa tych argumentów prokanbanowych, żeby do sposobu organizacji pracy w firmie podejść z otwartą głową, systemowo i ewolucyjnie, a przede wszystkim bez podejścia preskryptywnego. A propos tych inspiracji z Pawłem zresztą wiąże mi się taka anegdota, której nigdy nikomu chyba nie mówiłem. Mój pierwszy kontakt z Pawłem miał miejsce w trakcie konferencji ACE! w 2012 roku. Moja pierwsza opinia o nim była taka, że filozofuje 😉 Ja tu mam proste odpowiedzi, mam Scruma “by the book”, który na moim etapie rozwoju daje mi pięknie wszystkie odpowiedzi, a Paweł w jakiejś dyskusji, w której razem uczestniczyliśmy, twardo stoi przy stanowisku, że sposób organizacji pracy mocno zależy od kultury firmy, od zespołu, od produktu (i wtedy słyszałem głównie “to zależy, to zależy”). Byłem wtedy zbyt nieopierzony (“wilczur na pełnym puchu” c) Jacek Wieczorek), żeby poczuć, że jednak dużo w tym dywagowaniu było racji, że nie ma prostych odpowiedzi, że różne decyzje uzależnione są od wielu kwestii. Z dzisiejszej perspektywy spokojnie twierdzę, że warto się różnymi podejściami inspirować, szukać w nich patentów, ale nie ma jednego rozwiązania, które wypełnia absolutnie wszystkie potrzeby. Mocno żałuję, że akurat z Pawłem nie mam tyle okazji do czerpania inspiracji, bo ja sam czuję, że w moim przypadku jeszcze większe zaawansowanie się w Scrumie nie za bardzo już jest tym kierunkiem, którego powinienem szukać.
Jeszcze jedną osobą, która wymieniłbym w gronie mentorów, chociaż pewnie musielibyśmy to uzgodnić ze sobą jak to dokładnie wygląda 😉 na pewno jest Jacek Wieczorek. Coś co sobie teraz bardzo cenię to to, że jak tylko nasze drogi zawodowe rozeszły się (Jacek przeszedł do innego zespołu a potem innej firmy) zaczęliśmy mieć dużo interakcji w tematach merytoryki tego, co obaj robimy już niezależnie od siebie. Ponieważ przepracowaliśmy w ramach Centrum Agile w Allegro sporo czasu, to mieliśmy taką wspólną podstawę, wspólne zrozumienie pewnych spraw, wspólne historie, ale jednocześnie od któregoś momentu zaczęliśmy mieć swoje własne doświadczenia, które wzajemnie ze sobą zderzaliśmy przy różnych okazjach. Zarówno jakieś szczegółowe kwestie w stylu “a jak byś zmierzył efektywność pracy Scrum Mastera” po poziom najwyższego rzędu rozkminek typu kultura organizacji i rola szefa firmy, czy odpowiedzialność osoby, która zmienia organizację w stronę agile. Zawsze sobie ceniłem i do dzisiaj cenię tę okazję, że mam osobę z którą mogę zanurkować w szczegóły naprawdę głęboko, przyznać się do własnych błędów i posłuchać jego opinii.
Jak już zacząłem wymieniać konkretne osoby, to zaraz będzie bardzo trudno wybrnąć z wyrzutów innych osób, z którymi mam sporo interakcji. Wymienię jeszcze kilka osób, które też są dla mnie fajną inspiracją i zawsze szukam okazji, żeby głębiej ze sobą pogadać, ale to już jest wymienianka bez dłuższych historii osobistych. Lubię porozmawiać z Krystianem Kaczorem, lubię porozmawiać z Radkiem Lontem. Lubię też pogadać z Piotrkiem Burdyło, zwłaszcza przy ostatnich okazjach związanych z organizowaniem Agile By Example.
Podsumowując tę miniserię dwóch artykułów o mentorach zapraszam Was do zastanowienia się:
- kto jest Waszym mentorem?
- co Wam daje relacja z taką osobą?
- jak dużo okazji do rozmowy z mentorem macie?
PS. Gdy w tym artykule wymieniłem słowo mentor nie trzymam się ściśle definicji relacji mentoringowej rozumianej jako jakiegoś trwałego cyklu, jakiegoś usystematyzowanego, ustrukturyzowanego (np. mentor się spotyka raz na dwa tygodnie z mentee i rozmawiają, wykonują jakieś zadania). Miałem na myśli właśnie osoby, które są dla mnie inspiracją, okazją do jeszcze głębszego przemyślenia spraw, nawet jeśli taka relacja następuje rzadko, nie jest jakaś systematyczna, ale mimo to bardzo wartościowa.